Każdy klient, który zleca tłumaczenie, liczy na to, że otrzyma je sprawnie, bez zbędnej zwłoki i w formie zaakceptowanej przez urząd czy instytucję. Z naszej codziennej pracy w Langease wynika jednak, że pewne sytuacje regularnie wydłużają czas realizacji i to wcale nie dlatego, że tekst jest trudny, wymaga rzadkiego języka czy specjalistycznej wiedzy. Najczęściej powodem są proste, ale istotne niedopatrzenia, które łatwo można wyeliminować, jeśli tylko wie się, na co zwrócić uwagę.
Nieczytelne lub niekompletne dokumenty – pierwszy krok do opóźnień
Zdecydowanie najczęściej spotykamy się z dokumentami, których nie da się w pełni odczytać lub brakuje w nich stron. Czasem problemem jest rozmazane zdjęcie zrobione telefonem w pośpiechu, innym razem – odbicie światła na ważnym fragmencie tekstu albo brak pieczęci. Bywa, że klient nieświadomie przesyła jedynie pierwszą stronę aktu notarialnego, pomijając kolejne. W przypadku tłumaczenia przysięgłego tłumacz nie ma możliwości uzupełnienia braków „z domysłu”, każdy element musi być odwzorowany dokładnie, a wszelkie braki odnotowane w treści przekładu. Takie sytuacje opóźniają realizację zlecenia, bo wymagają ponownego kontaktu z klientem i dostarczenia poprawnych materiałów. To, dlatego zawsze zachęcamy, by jeszcze przed wysłaniem dokumentów sprawdzić ich kompletność i czytelność. Dobry skan, najlepiej w formacie PDF i rozdzielczości minimum 300 dpi, potrafi oszczędzić wiele czasu i nerwów.
Brak informacji o przeznaczeniu tłumaczenia – ryzyko podwójnej pracy
Równie częstym problemem jest brak jasnej informacji, do czego tłumaczenie ma służyć. Może wydawać się, że akt urodzenia czy umowa sprzedaży zawsze tłumaczy się w taki sam sposób, ale w praktyce ma ogromne znaczenie, czy dokument ma być przedłożony w sądzie, w urzędzie stanu cywilnego, w banku czy w prywatnej firmie. W zależności od przeznaczenia może być wymagane tłumaczenie przysięgłe albo wystarczy forma zwykła. Jeśli cel nie jest określony od początku, może dojść do sytuacji, w której przygotowujemy tłumaczenie w wersji niewiążącej prawnie, a następnie okazuje się, że jednak potrzebna jest forma przysięgła. Wówczas trzeba cały proces powtórzyć, co oznacza dodatkowy czas i koszty. Dlatego zawsze prosimy naszych klientów, by przy wysyłaniu dokumentów informowali nas, gdzie i w jakim celu będą ich używać. Wystarczy jedno zdanie: „To tłumaczenie będzie dla USC w Warszawie” albo „To dokument do banku w Niemczech”.
Nieprzyznawanie się do presji czasu – cichy wróg terminów
Zdarza się, że klienci z obawy przed wyższymi kosztami mówią, że termin nie jest pilny, choć w rzeczywistości muszą mieć dokument gotowy już następnego dnia. Biuro tłumaczeń planuje pracę według informacji otrzymanych od klientów. Jeśli tłumaczenie jest oznaczone jako standardowe, zostaje umieszczone w kolejce zgodnie z harmonogramem, a pilniejsze sprawy trafiają na początek listy. Gdy nagle okazuje się, że przekład jest potrzebny szybciej, w grę wchodzą zmiany w grafiku, przesunięcia innych zleceń, a czasem konieczność znalezienia tłumacza, który jest w stanie natychmiast zająć się tekstem. W Langease mamy tryb ekspresowy, dzięki któremu dokumenty są gotowe nawet w ciągu kilku godzin, ale kluczowe jest to, by poinformować o tym od razu. Wtedy możemy od początku zaplanować pracę tak, aby Twój termin był realny, a tłumaczenie wykonane bez kompromisów jakościowych.
Samodzielne poprawki w dokumentach – dobra intencja, zły efekt
Czasami klienci, chcąc pomóc, przepisują dokumenty do pliku tekstowego, poprawiają literówki, zmieniają układ graficzny albo usuwają fragmenty, które uznają za zbędne. Niestety, w przypadku tłumaczeń przysięgłych takie działania wprowadzają dodatkowe komplikacje. Tłumacz przysięgły musi pracować na oryginalnym dokumencie w formie, w jakiej został wydany przez instytucję. Jeśli cokolwiek zostało zmienione, trzeba to zaznaczyć w treści tłumaczenia, a odbiorca – np. urząd czy notariusz – może to odebrać jako brak zgodności z oryginałem. Najlepszym rozwiązaniem jest przesłanie dokumentu w jego pierwotnej formie. Jeśli jest nieczytelny, można poprosić o nowy egzemplarz instytucję, która go wystawiła. To gwarancja, że tłumaczenie będzie wierne i bez zbędnych adnotacji.
Brak kontaktu w trakcie realizacji – czekanie, które kosztuje czas
W trakcie pracy nad tłumaczeniem zdarza się, że tłumacz potrzebuje dodatkowych informacji – potwierdzenia pisowni imienia, rozwinięcia skrótów czy pełnej nazwy zagranicznej instytucji. Jeśli w tym czasie nie ma kontaktu z klientem, proces staje w miejscu. W niektórych przypadkach wystarczy jedno krótkie potwierdzenie, by móc kontynuować pracę, ale brak odpowiedzi wydłuża całość nawet o kilka dni. Dlatego zawsze zachęcamy, by w okresie realizacji tłumaczenia być dostępnym pod podanym numerem telefonu lub regularnie sprawdzać skrzynkę e-mail. To prosta rzecz, która może znacząco wpłynąć na tempo pracy i ostateczny termin dostarczenia gotowego dokumentu.
Podsumowanie – jak uniknąć opóźnień i stresu
Każdy z opisanych błędów można łatwo wyeliminować, jeśli klient i biuro tłumaczeń od początku współpracują w oparciu o jasne zasady. Kompletny i czytelny dokument, informacja o celu tłumaczenia, uczciwe określenie terminu, brak nieautoryzowanych zmian w treści oraz szybki kontakt w razie pytań – to pięć elementów, które w praktyce decydują o tym, czy tłumaczenie powstanie bez przeszkód.
W Langease wiemy, że dla naszych klientów czas i pewność prawna są równie ważne, jak sama treść przekładu. Dlatego każdy projekt traktujemy indywidualnie, dobierając rozwiązania najlepiej dopasowane do sytuacji. Jeśli chcesz mieć pewność, że Twoje tłumaczenie zostanie wykonane szybko, rzetelnie i zgodnie z wymaganiami formalnymi, możesz przesłać dokumenty do oceny na adres biuro@langease.pl lub sprawdzić naszą ofertę na stronie.